Gdzie na wakacje ze znajomymi w Portugali. 20. Algrave. Algrave ©the Algarve Family. Miejsce poleca Alya z the Algarve Family. Region Algarve na południu Portugalii jest niesamowitym miejsce na wakacje z przyjaciółmi. Algarve słynie z oszałamiających piaszczystych plaż otoczonych wapiennymi klifami. Decyzji dotyczących rezerwacji nie może podejmować uczestnik wyjazdu – czyli osoba, która wybiera się na wczasy, ale nie zakładała rezerwacji. Ze względu na ochronę i bezpieczeństwo danych nie możemy jej udzielić żadnych szczegółowych informacji odnośnie do całego zamówienia (np. informacji o zmianach w rezerwacji, anulacji wyjazdu, terminie zwrotu środków, etc.). Lodówka turystyczna - Ranking i opinie. Dobra lodówka turystyczna to niezwykle przydatny gadżet. Jest rozwiązaniem cenionym szczególnie wśród osób, które często podróżują i szukają praktycznego, funkcjonalnego miejsca na przechowywanie napojów i żywności. Na rynku gadżetów turystycznych znajdziesz wiele różnorodnych lodówek. Najczęściej poszukiwania zaczynamy od portalu Travelplanet lub wakacje.pl. To portale zbierające oferty różnych biur podróży w jednym miejscu. Często możecie tam znaleźć np. ten sam hotel w tym samym terminie, z tymi samymi świadczeniami, ale w różnych cenach, bo są oferowane przez 2 różne biura. Ubezpieczenie turystyczne na pierwsze wakacje za granicą można znaleźć już od 3, 92 zł dziennie dla jednej osoby. Warto jednak zakres polisy dopasować samodzielnie pod kątem charakteru podróży, swoich potrzeb oraz możliwości finansowych. Można to zrobić za pomocą kalkulatora dostępnego na naszej stronie. Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. O zdrowym i aktywnym trybie życia pamiętamy nie tylko na co dzień, ale również w czasie urlopu. Wiele osób nie wyobraża sobie wyjazdu na wakacje bez zabrania ze sobą własnego roweru. Podpowiadamy jak bezpiecznie i bezproblemowo przetransportować autem na przewiezienie rowerów jest kilka. Najłatwiej włożyć je po prostu do bagażnika. Jest to oczywiście wykonalne, ale takie rozwiązanie ma kilka minusów. Przede wszystkim przewieźć można rowery tylko jeśli posiadamy auto z naprawdę dużym bagażnikiem. Z reguły operacja taka i tak wymaga odkręcenia jednego z kół. Do bagażnika zmieścimy też 2, maksymalnie 3 rowery. Trzeba także pamiętać, że trzeba je odpowiednio zabezpieczyć przed przemieszczaniem, bo w przeciwnym razie grozi nam mandat. Rowery możemy również przewieźć na dachu samochodu, wykorzystując w tym celu specjalny bagażnik. Taki widok jest dość często spotykany na polskich drogach. Zakup dobrego bagażnika wraz z uchwytami do przewozy rowerów to koszt ok. kilkuset złotych. Trzeba pamiętać, że takie bagażniki mają określony dopuszczalny ciężar. Z reguły pozwalają na przewóz dwóch jednośladów dla dorosłych i dwóch rowerów dziecięcych. Podczas jazdy z rowerami na dachu auto może prowadzić się odrobinę inaczej. Wzrośnie też na pewno zużycie paliwa, no i trzeba pamiętać o niskich drzewach i gałęziach. Mimo wszystko rozwiązanie takie jest bezpieczne i wygodne. Do przewozu rowerów wykorzystuje się również specjalne platformy montowane na haku holowniczym. Platforma pozwala na przewiezieniu w ten sposób nawet do 4 rowerów. Ich ceny są bardzo zróżnicowane i dochodzą nawet do kilku tysięcy złotych. Problemem może okazać się jednak spotkanie z policją. Wiele z tego rodzaju platform, zwłaszcza tych tańszych, zasłania tylną tablicę rejestracyjną, co jest niezgodne z prawem. Nowsze i droższe sprzęty są już standardowe wyposażone w miejsce na przewozimy rowery okazjonalnie to może się okazać, że wystarczy nam wyłącznie bagażnik. Jeżeli natomiast bardzo często zabieramy ze sobą jednoślady dla całej rodziny to warto zastanowić się nad kupnem bagażnika lub platformy. Inwestycja taka z pewnością się opłaci. Wybór na rynku jest dość spory i każdy z pewnością wybierze dla siebie coś odpowiedniego.. Sezon wakacyjnych wyjazdów dla większości Was już się zaczął. My po dwóch długich weekendach w maju na ostatnie dwa miesiące nieco przystopowaliśmy z wyjazdami. Ale to nic, bo od przyszłego tygodnia rozpoczyna się nasz maraton! W sierpniu i we wrześniu czeka nas dosłownie jeden wolny weekend! Resztę spędzimy na wszelkiego typu wyjazdach, a główną rolę jeżeli chodzi o transport odegra nasz rodzinny samochód. Jak przetrwać z dziećmi podróż samochodem? Godziny spędzone w aucie dłużą się dorosłym a co tu dopiero mówić o dzieciach. Swego czasu praktykowaliśmy jeżdżenie w czasie drzemek maluchów – był to genialny patent ale sprawdzał się przy dzieciach które śpią 2 razy dziennie, lub zaliczają jedną spektakularną 3 h drzemkę na dobę – czyli u takich najmłodszych! Dzieci urosły, warunki drzemki uległy zmianie, także i nasz sposób na podróżowanie autem uległ modyfikacji. W zeszłym roku w drodze do Chorwacji postawiliśmy na jazdę nocną. Sprawnie i bez większych awantur pokonaliśmy trasę, ale za to następnego dnia żałowaliśmy tych nocnych “szaleństw”. Wypoczęte dzieci potrzebowały przytomnych rodziców, a my marzyliśmy tylko o tym żeby się położyć spać. W tym roku również planujemy przemierzyć niemałą część Europy (wkrótce dowiecie się co i jak), ale dla odmiany będziemy jechać “za dnia”! Tak długo jak pozwolą nam dzieci, z przerwami dla nich i dla nas na rozprostowanie kości. Wykorzystamy oczywiście ich jedną krótką drzemkę, którą mają koło południa. Nie ma się co czarować – jakoś te kilka wspólnych godzin w aucie musimy przeżyć i nie zwariować. Mamy za sobą już pierwsze małe sukcesy! Dzieciaki potrafią przejechać ok 2-3 godzin bez spania, marudzenia i awantur. Przez ten czas kiedy mąż sprawnie pokonuje trasę (jakoś się to u nas tak utarło, że na dłuższych odcinkach to zawsze on siedzi za kierownicą) ja wcielam się w rolę pokładowej mamy-stewardesy i dbam o potrzeby małych i dużych pasażerów. Pomagają mi w tym gadżety, które kolekcjonuję już od kilku ładnych lat. Właśnie one są moją odpowiedzią na pytanie: jak przetrwać z dziećmi podróż samochodem? Dodajcie do tego jeszcze kroplę kreatywności, szczyptę wyrozumiałości i playlistę z ulubionymi piosenkami/audiobookami Waszych dzieci. I tak wyposażeni możecie ruszać na wakacje! (Podświetlone na zielono fragmenty tekstu to linki, które przeniosą Was do sklepu lub do wpisu do którego się odwołuję) Coś dla ciała! Pierwsza porcja gadżetów, którą pakuję do naszego samochodu służy do zaspokojenia potrzeba fizjologicznych naszych małych pasażerów. Nic tak nie psuje humoru Mikołajowi jak głodny brzuszek, także my każde najmniejsze wyjście z nim rozpatrujemy pod kątem tego co, gdzie i kiedy będzie jadł. Cały dzień poza domem nam nie straszny! Zabieramy ulubione posiłki dzieci, pakujemy w kolorowe pojemniczki, wrzucamy do auta i pałaszujemy gdy poziom jedzenia w żołądku naszego syna niebezpiecznie zmaleje. Oczywiście podczas długich wypraw autem korzystamy z dobrodziejstw przydrożnej gastronomii, ale staramy się mimo wszystko zawsze być przygotowani na mały i duży głód, który z zaskoczenia może nas dopaść. I tym sposobem naszej kolekcji gadżetów do przechowywania jedzenia znalazły się termiczne lanczówki od Skip Hopa. Pingwina opisywałam Wam w zeszłym roku we wpisie pt. ” Wakacje z dzieckiem – jak ogarnąć jedzenie, higienę oraz nocowanie poza domem”. W tym roku dołączyła do niego lama z najnowszej kolekcji Skip Hop (po prostu przepadłam jak zobaczyłam na targach Kids’ Time w Kielcach). We wspomnianym wcześniej zestawieniu znajdziecie także termosy , które bezzmiennie jeżdżą z nami wypełnione na zmianę: to rosołkiem, to pomidorówką (czy dzieci jedzą w ogóle inne zupy?!?) Z nowości pojawił się u nas bidon sportowy (który ja wolę nazywać bidonem przedszkolaka). Jest pojemniejszy, wyposażony w wygodny ustnik oraz silikonowy pasek. Więcej jego zdjęć oraz porównanie z innymi bidonami i kubkami Skip Hop znajdziecie we wpisie o zdrowym nawyku picia wody. Kolejny hit to pojemnik na przekąski Grab&Go, który przypomina… trojak! (znajdziecie go na zdjęciach w dalszej części wpisu). Kolorowe słoiczki można sptytnie skęcić z sobą sobą, tak by łatwiej się je transportowało. Każdy z nich może też być użytkowany osobno! Materiał jest przeźroczysty, dzięki czemu od razu widać, co i na którym pięterku jest schowane. Na naszych wyprawach pojawiło się także pudełko śniadaniowe Skip Hop , w który przykładowo można schować kanapki, warzywa lub porcję obiadu dla dziecka. Kolorowe pojemniki od Skip Hop sprawdzają nam się od lat i tak na prawdę cały czas są używane. Podczas długich wyjazdów, gdy opróżnimy je już z prowiantu, używamy ich do pakowania restauracyjnych posiłków, którymi np nasze dzieci z różnych względów wzgardziły. Jestem dumna z tej kolorowej i zwierzęcej kolekcji Skip Hop – gromadziliśmy ją latami dokupując co jakiś czas kolejny praktyczny element. A najbardziej z tego wszystkiego lubię, gdy w przerwie od jazdy rozkładamy koc piknikowy, na nim nasz prowiant i wspólnie siadamy do posiłku. Ale to nie wszystkie magnetyczne nowości jakie pojawiły się w naszym niezbędniku. Z targów Kids’ Time w Kielcach przywiozłam dzieciom do dwa maleńkie pudełeczka z serii Purple Cow. Są to magnetyczne puzzle oraz bingo ze zwierzątkami w wersjach kieszonkowych – idealne na podróże o ile dziecko nie cierpi na chorobę lokomocyjną. Wśród magnetycznych układanek znalazło się także coś z oferty Mudpuppy – magnetyczne postacie Kocie Modelki. To prześliczna propozycja dla małych dziewczynek lubiących stroić swoje lalki. Zestaw jest bardzo bogaty przez co zabawa szybko się nie znudzi. Przyznam Wam, że sama potrafię się wciągnąć w zabawę kompletując kotkom stroje na różne okazje. Koniecznie zajrzyjcie do Mudpuppy po więcej inspiracji: Facebook, Instagram. Z oferty tej samej firmy wybrałam także dwie kieszonkowe gry – puzzle w woreczku oraz dwustronne domino ze zwierzątkami. Tektura z której wykonane są elementy obu zabawek jest na prawdę dobrej jakości przez co zabawki są dzieciooporne. W prawdzie w aucie nie da się ich układać, ale podczas postoju czy wizyty w restauracji jak najbardziej tak! My nasze zabraliśmy ostatnio na Nocny Market dzięki czemu maluchy miały zajęcie a my spokojnie mogliśmy sobie zjeść. Pojemnik na przekąski Grab&Go Skip Hop W naszym samochodowym zestawie samochodowym wylądowały także dwie walizeczki dla kreatywnych maluchów. Pierwsza to zestaw artystyczny z naklejkami Janod. Do każdego obrazka przygotowany jest arkusz naklejek w odpowiednich kształtach i kolorach. Dziecko ma za zadanie uzupełnić nimi obrazek. Naklejek jest więcej niż potrzeba i potem można je wykorzystać do wyklejania własnych obrazków. Mamy z tej samej seri zestaw z pieczątkami – który także Wam serdecznie polecamy. W ofercie Janod znajdziecie w sumie 21 kreatywnych zestawów artystycznych, także jestem pewna, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Drugi kreatywny zestaw to Aktivity Book od Mudpuppy, tym razem w tematyce kosmicznej. Teczka jest bogato wyposażona bo w środku znajduje się książeczka z zadaniami, duży plakat – kolorowanka i dwa arkusze naklejek. Do tego komplet kredek świecowych. Ponadto są 3 kartki pocztowe do samodzielnego wykończenia – idealna pamiątka do wysłania do dziadków z wakacji. Tak jak w większości dzisiejszych propozycji ten zestaw występuje w kilku wariantach tematycznych. Do naszego samochodowego kuferka wrzucamy także Hix. To zabawka kreatywna z firmy Moluk. Składa się z 4 kolorowych, silikonowych stożków, które można przekształcać w różne kształty i w dowolnie wybrany sposób składać. Jest lekka, zajmuje mało miejsca i wciąga w zabawę – także spełnia wszystkie kryteria idealnej zabawki do podróży. Ostatnia pozycja zabawkowa w tym długim zestawieniu to gra obserwacyjna Tournicolors Lilliputiens. To dwustronna tabliczka z pokrętłami ukrytymi na brzegu. Jednym kółkiem zmieniamy kolor, drugim wzór a dziecko ma za zadanie znaleźć dany element na obrazku. Bałaganowi w aucie mówimy stanowcze nie! Kocham wszelkiego rodzaju organizery które ułatwiają mi utrzymanie porządku. Samochody pełne są skrytek w które namiętnie wciskam podręczne rzeczy, ale przy takiej ilości dziecięcego szpeju musiałam się w tym temacie wspomóc. Większość zabawek ląduje w dziecięcych plecakach, które kładę na podłodze pomiędzy przednimi i tylnymi siedzeniami. W tym roku podczas podróży wspierają mnie dwa organizatory. Pierwszy to przenośny organizer Skip Hop, bogato wyposażony w kieszonki pomagające zachować porządek. Można go przypiąć na fotelu pasami ale ja najbardziej lubię jak na podłodze przed tylnymi siedzeniami – idealnie w zasięgu mojej ręki. Podczas przerwy gdy jest potrzebny można go wyjąć z auta i łatwo przenieść ponieważ zaopatrzony jest w uszy. Drugi samochodowy organizer Skip Hop zawieszany jest na plecach oparcia przedniego fotela – służą do tego dwa długie paski z klamerką. Największa siateczkowa kieszonka w najniższym rzędzie mieści spokojnie format A4. Na samej górze w przeźroczystej kieszonce można zamocować tablet z ulubionymi bajkami – sprawdzi się pod warunkiem, że Wasze dzieci jeżdżą już w fotelikach skierowanych przodem do kierunku jazdy. W środkowym rzędzie znajdziecie dwie kieszonki idealne na bidony oraz jedną siateczkową gdzie można spakować jakąś przekąskę. No to w drogę! Moja lista rzeczy do spakowania jest dosyć długa ale taki już los gadżeciarza. Przygotowałam ją z myślą o naszym długim, wrześniowym wyjeździe, kiedy to czeka nas dwa dni podróży do celu, ale jak się okazało niektóre elementy jeżdżą z nami niemalże cały czas. Organizer na fotel to nasz samochodowy składzik z zabawkami. Worek suche – mokre z nocnikiem to obowiązkowy pakiet do zabrania przy każdym wyjściu. Weekendami korzystamy bardzo często z pojemniczków na jedzenie- wybieramy kilka pod kątem naszych planów i pakujemy dzieciom do środka ulubione kąski. Zabawki które Wam pokazałam we wpisie są już schowane i czekają na swój wielki wrześniowy comeback. Ale muszę przyznać, że przez ostatnie dni, kiedy powstawały zdjęcia do wpisu, nie raz odwaliły kawał dobrej roboty. Grill u znajomych, wyjście do miasta na Nocny Market, czekanie na mamę u fryzjera – dzieci miały zajęcie a rodzice względny spokój. Chyba dzięki temu nie panikuję na myśl o tych godzinach, które mamy wspólnie spędzić w samochodzie, a skupiam się na planowaniu co zwiedzimy na miejscu i gdzie złapiemy najpiękniejsze kadry na pamiątkę z wakacji. Na pewno je Wam tu pokażę 🙂 Drogi czytelniku! Jeżeli spodobał Ci się mój wpis, lub uważasz, że komuś może się przydać, będzie mi bardzo miło jeżeli go polubisz, skomentujesz i/lub podasz dalej. To dla mnie znak, że podoba Ci się moja działalność. Nic tak nie mobilizuje do dalszej pracy jak Twój głos! Wiele osób często nie zdaje sobie sprawy jak przydatna jest apteczka, którą zabieramy ze sobą w podróże – te bliższe oraz dalsze. To właśnie dzięki niej unikniemy wielu nieprzyjemnych sytuacji, które mogą nas zaskoczyć będąc na wyjeździe. Jednak co powinniśmy do niej spakować? Sprawdźmy. Kremy oraz plastry na odciski Będąc w górach lub innym miejscu, które wymaga od nas nieustannego marszu zawsze warto mieć pod ręką różnorodne produkty, które przyniosą ulgę naszym stopom. To właśnie ich ból zniechęca nas do dalszego spaceru. Często, gdy mamy na sobie niewygodne buty, robią nam się odciski oraz bąble. Każdy z nas z pewnością doświadczył tego dyskomfortu, który potrafi zepsuć nawet najlepszy wyjazd. Jednak dzięki zastosowaniu różnorodnych produktów możemy w skuteczny sposób przynieść sobie ulgę. Są to przede wszystkim plastry oraz kremy na odciski. Apteczka na podróż z pewnością je pomieści, ponieważ są stosunkowo małe oraz lekkie. Już kilka minut może sprawić, że zapomnimy o bólu i będziemy mogli cieszyć się przyjemnym marszem. Gazy oraz plasterki Każdy z nas wiele razy w życiu doświadczył tego nieprzyjemnego uczucia, jaki towarzyszy zadrapaniu lub skaleczeniu. Niestety bardzo często nieodłącznym elementem takich wypadków są krwawienia. W tym pomogą nam gazy oraz plasterki. Są to podstawowe rzeczy, które zawsze powinny znajdować się w apteczce podróżnej. Dzięki nim szybko i skutecznie zatamujemy krwawienie oraz sprawimy, że rana szybciej się zagoi. Gazę możemy ponadto użyć również do przemywania skaleczeń lub stabilizowania części ciała. Warto mieć je w podróżnej apteczce, ponieważ są podstawowymi elementami udzielenia pierwszej pomocy. Maści oraz tabletki przeciwbólowe Ból to zdecydowanie najgorszy wróg każdej dobrej zabawy. To właśnie ten czynnik powoduje, że tracimy humor oraz jesteśmy zmuszeni zrezygnować z pewnych aktywności podczas wyjazdu. Aby temu zapobiec zawsze powinniśmy w apteczce podróżnej mieć maści oraz tabletki przeciwbólowe. To właśnie one szybko i skutecznie pomogą nam się odprężyć oraz wspomóc w dalszej wędrówce. Maści idealnie sprawdzą się na różnego rodzaju stłuczenia oraz siniaki, natomiast tabletki na ból głowy. Chusteczki nawilżane Chusteczki nawilżane to kolejna propozycja rzeczy, która powinna znaleźć się w naszej podróżnej apteczce. Dzięki nim szybko i skutecznie oczyścimy ranę z wszelkich zanieczyszczeń nawet jeśli nie mamy dostępu do bieżącej wody. Dodatkowo zachowamy lepszą higienę dzięki czemu nie wdadzą się nam żadne bakterie. Warto wybierać chusteczki hipoalergiczne z dodatkiem aloesu, który uśmierza ból oraz działa nawilżająco. Telefon komórkowy Coraz częstszym elementem, który występuje w podróżnych apteczkach jest telefon komórkowy. Dzieje się tak, ponieważ smartfony, z których korzystamy każdego dnia zazwyczaj szybko się rozładowują odcinając nas od świata. Jest to niegroźna sytuacja, która nie wpłynie na nasz odpoczynek. Jednak potrafi być niebezpieczna szczególnie w przypadku, gdy musimy natychmiast wezwać pomoc. Telefony, z których korzystamy mogą się zacinać z powodu przegrzania lub wilgoci. Zdecydowanie utrudnia to akcje ratunkową. W tym wypadku warto zakupić telefon, który jest wytrzymały na wstrząsy, ciepło, wilgoć oraz posiada pojemną baterię. Dzięki temu zawsze będziemy mogli wezwać pomoc. Przy telefonie zawsze warto mieć małą książeczkę telefoniczną z numerami alarmowymi, które obowiązują we wszystkich krajach na świecie. Telefon to niewielki wydatek, jeżeli jeszcze go nie posiadasz warto wykorzystać na ten cel jedną z darmowych mini pożyczek które oferuje wiele firm. Sól fizjologiczna oraz pęseta Sól fizjologiczna to bardzo przydatny element w naszej podróżnej apteczce. Dzieje się tak dlatego, że jest ona pozbawiona bakterii oraz doskonale nawilża. Możemy stosować ją do przemywania oczu, ran oraz do nosa. Fiolki z solą fizjologiczną są małe i z pewnością zmieszczą się nawet do niewielkich apteczek. Pęseta natomiast przyda nam się, gdy będziemy musieli usunąć ze skóry kolec, drzazgę lub nawet kleszcza. Narzędzie przydaje się także do chwytania niewielkich przedmiotów. Poprawia precyzję podczas udzielania pomocy. Podróżna apteczka to idealny sposób na zapewnienie sobie bezpieczeństwa podczas podróży. Zawsze warto pamiętać o powyższych elementach, które stanowią niezbędne minimum. Należy zawsze starać się organizować swoją apteczkę z myślą nie tylko o nas samych, ale również innych, którym będziemy w stanie pomóc. Przydatne mogą okazać się również jednorazowe rękawiczki oraz maseczka. Odkąd odkryliśmy minimalizm i ideę życia mniej, przestaliśmy kupować wiele rzeczy, które wcześniej wpadały do naszego koszyka regularnie. Z części całkowicie zrezygnowaliśmy, część zastąpiliśmy trwałymi odpowiednikami. Oszczędzanie gotówki to świetny efekt uboczny minimalizmu! Dziś dzielimy się listą 40 rzeczy, których już nie kupujemy! Listen to “#57 40 rzeczy, których już nie kupujemy – minimalizm” on Spreaker. Możesz nas polubić na Facebooku i Instagramie. Transkrypcja odcinka: S: Minimalizm i idea mniej śmieci less waste na dobre zagościły w naszym domu i zmieniły nasze życie w wielu aspektach. Dziś dzielimy się z Wami listą rzeczy, których już nie kupujemy i jest nam z tym Zapraszamy! Ona – lady ogarniacz z listą rzeczy na każdą okazję. On – inżynier z pasją do klusek i motoryzacji. W marcu 2015 r. postanowiliśmy zostać parą a trzy miesiące później podjęliśmy decyzję o wspólnym wyjeździe za granicę. Od tej pory idziemy przez życie razem, uczymy się dorosłości i budujemy wspólną przyszłość. W tym podcaście opowiadamy o naszej drodze i dzielimy się lekcjami, które już odrobiliśmy. Jeżeli interesujesz się oszczędzaniem, podróżami, minimalizmem, szczęśliwym życiem w swoim tempie – zostań z nami na dłużej. Możesz nas słuchać w każdy piątek o w swojej ulubionej aplikacji do podcastów. A także znaleźć w mediach społecznościowych – Razem Lepiej Podcast na Facebooku i na Instagramie. Rzeczy, których nie kupujemy do kuchni J: Nasza lista zawiera niemal 40 rzeczy i zaczynamy ją w Kupowaliśmy wodę w plastikowych butelkach przez długi czas, ponieważ woda w kranie w mieszkaniu w którym mieszkaliśmy przez ponad 2,5 roku była naprawdę kiepskiej jakości i śmierdziała Dlatego podczas szukania nowego lokum ta dobrej jakości woda w kranie była jednym z naszych must have i się Teraz używamy jedynie węgla do czyszczenia wody, który znajduje się w szklanym pojemniku do którego wlewamy wodę z kranu, a następnie gdy chcemy ją wlać do czajniku lub gdy po prostu chcemy się napić wody to nalewamy sobie do kubka czy szklanki z tego Jeżeli jesteście zainteresowani takim węglem do filtrowania to wygooglujcie słowo Drugą największą zmianą w naszej kuchni było zaprzestanie kupowania owoców i warzyw w plastikowych pojemnikach lub workach lub tym Była to także jedna z najłatwiejszych zmian, ponieważ wygooglowanie lokalnego warzywniaka do którego możemy sami podjechać z własnymi siatkami albo zamówić dostawę w jednym kartonie bez zbędnych opakowań zajęło tak naprawdę 5 Na przestrzeni tych ostatnich pięciu lat gdy mieszkamy w Anglii widzimy tutaj też znaczną poprawę. Kiedyś nawet w supermarketach wszystko było pakowane w plastik. Dzisiaj można już kupić praktycznie wszystkie owoce i warzywa luzem. Natomiast my nadal pozostajemy wierni naszemu warzywniaczkowi, ponieważ chcemy tym samym wspierać lokalne l Kolejną dużą zmianą było przestanie kupowania gąbek do mycia naczyń i zastąpienie ich taką szczotką, która ma rączkę bambusową i nakładki z recyklingowego plastiku i tą nakładkę, główkę można wymieniać. Natomiast my mamy tą szczotkę już na pewno ponad półtora roku i przy regularnym dbaniu o nią, czyli wyparzaniu i wypłukiwaniu w sodzie oczyszczonej świetnie ona się nam Przestaliśmy też kupować plastikowe pojemniki na żywność. Przerzuciliśmy się już teraz praktycznie tylko i wyłącznie na takie ze szkła hartowanego z IKEI z bambusową pokrywką, a te plastikowe pojemniki, które mieliśmy do tej pory to po prostu używamy ich albo do mrożenia albo gdy już nie nadają się do jakiekolwiek przechowywania żywności ląduje w garażu i służą jako pojemniki na Nie kupujemy także już plastikowych przyborów przy przeprowadzce nabyliśmy w końcu komplet takich metalowych przyborów kuchennych z drewnianą rączką i one też nam służą kilkanaście miesięcy i na pewno posłużą nam kilka dobrych lat. Jeżeli jesteście zainteresowani tym jaki komplet mamy to podlinkuje Wam podobne na Przestaliśmy też kupować folię aluminiową. Zamiast tego do pieczenia używamy takich silikonowych matek, które są wielokrotnego użytku. Mamy już je blisko trzy lata i naprawdę super się Dużą zaletą takich silikonowych mat jest to, że można je używać tak naprawdę do wszystkiego, pieczemy na niej ziemniaczki, warzywa, ciasta, ciasteczka. One nie przechodzą zapachem. Lekko nam się przysmażyły, ale to zmieniły ich walor estetyczny, natomiast dalej są praktyczne w używaniu i bardzo bardzo je lubimy. Mamy je już prawie trzy lata i to też świadczy o ich wytrzymałości. Natomiast przy tym punkcie jako ciekawostkę Wam powiem, że folię aluminiową również można recyklingować, ale musicie ją wtedy tak jak uzbierać w taką kulkę w wielkości mniej więcej pieści i oczywiście musi być czysta, żeby można było ją oddać do A jeżeli chodzi o przechowywanie żywności w folii aluminiowej na przykład w lodówce to stosujemy do tego po prostu nasze szklane pojemniki z Nie kupujemy też już gotowych mieszanek przypraw czy gotowych dressingów. Jeżeli wygooglujecie ten temat to okaże się, że taka przyprawa do kebabu czy do ziemniaczków może być bardzo łatwo stworzona z podstawowych przypraw, które już macie w domu. Jako, że my mamy ten przyprawnik, taki jakbym powiedziała dobrze wyposażony, ale we wszystkie przyprawy, których regularnie używamy to sami sobie możemy tworzyć takie mieszanki. Jeśli chodzi natomiast o dressingi to myślę, że jeżeli macie w domu oliwę, ocet, musztardę, majonez, ketchupS: Sól, Sól, pieprz to jesteście w stanie stworzyć całe mnóstwo różnych rodzajów sosów do sałatek. Kolejną rzeczą na naszej liście są sosy, potrawy, kisiele i budynie w proszku. To jest coś czego ja byłam ogromnie winna. Kiedy przeprowadzaliśmy się do wspólnego mieszkania w Polsce to w swoim posagu wniosłam cztery takie koszyczki różnego rodzaju sosików i przypraw. Natomiast zupełnie naturalnie teraz nie korzystamy z tego, nie kupujemy, nie brakuje nam tego i nawet ostatnio się złapałam na tym, że trochę się zdziwiłam, że w Anglii też są takie produkty dostępne w Dużą zmianą taką odczuwalna na codzień było też zrezygnowanie z kupowania kawy w kapsułkach. Mieliśmy w domu ekspres ciśnieniowy, który właśnie był na kapsułki i w pewnym momencie wymieniliśmy go na Chemexa oraz na kawiarkę, ponieważ chcieliśmy ograniczyć zużycie plastiku, a każda taka kapsułka przynajmniej wtedy była wykonana z nierecyclingowego I stawała się po użyciu zwyczajnie śmieciem. Natomiast wiemy, że dzisiaj już te rozwiązania się trochę zmieniły i można kupić takie kapsułki do samodzielnego napełnienia. Więc jeżeli macie ekspres na kapsułki i chcielibyście robić to nieco bardziej ekologiczne to warto się w tym temacie zorientować. Swego czasu w naszej kuchni, ponieważ lubimy gotować mieliśmy dużo różnego rodzaju kuchennych gadżetów, na przykład taka silikonowa forma do robienia pancake’ów albo krajalniczka do jajek. Kiedy robicie zakupy nawet w supermarkecie lub na stornie internetowej to takich kuchennych gadżetów, które teoretycznie powinny ułatwiać Wam pracę, a tak naprawdę tylko ją przedłużają, bo jeszcze przecież musicie taki gadżecik znaleźć w przepasnych półkach i jest całe mnóstwo. W związku z tym my przemyśleliśmy co tak naprawdę jest nam potrzebne, czego regularnie używamy i pozbyliśmy się wszystkich nadmiarowych kuchennych gadżetów i zupełnie nam ich nie brakuje. Z tych, które nam zostały to jest spiralizer do robienia makaronu z cukinii na przykład, oraz ubijaczka do mleka do kawy czy forma do pieczenia babeczek, ale z nich regularnie Przestaliśmy też kupować ryż i kaszę w woreczkach plastikowych., Jak się tak nad tym zastanowić to o zdrowych zmysłach gotuje plastik, a później to je wywar z tego gotowanego plastiku. Dlatego przerzuciliśmy się tylko i wyłącznie na ryż i kaszę luzem, a prawda jest taka, ze ugotowanie odpowiednio ryżu czy kaszy naprawdę nie jest To prawda. Okazało się to o wiele prostsze niże się I tym o to sposobem zakończyliśmy dział kuchni i przechodzimy teraz do działu łazienka. Rzeczy, których nie kupujemy do łazienki J: Przestałam kupować duplikaty dla kosmetyków. Mam jeden żel do mycia twarzy, jeden tonik, jeden krem i jeden pilling do buzi i zanim kupię następny staram się zużyć ten który mam, a jeżeli go po prostu już nie mogę zużyć, bo już go przestałam lubić czy przestał on dobrze działać na moją skórę, to staram mu się znaleźć nowe zastosowanie. Kolejna rzecz, którą zupełnie przestałam kupować to lakier do paznokci. Nawet ostatnio się zdziwiłam kiedy na Instagramie zobaczyłam taki post, który pytał kobiety czy nie wstydzą się w ogóle wyjść z domu bez pomalowanych paznokci i wydało mi się to tak po prostu komiczne, czy ktokolwiek się zastanawia czy mężczyźni się wstydzą z domu wyjść bez pomalowanych paznokci, nie maluję paznokci na codzień, rzadko to robię na wielkie okazje, a nawet jeżeli chce to zrobić to wtedy udaje się do kosmetyczki. Nie potrzebuje mieć tych małych buteleczek w różnych kolorach w domu. Nie kupuje też balsamu do ciała, bo po prostu nienawidzę balsamować sobie ciała. Zawsze po dwóch użyciach potem ta butelka stała i prześladowała mnie długimi latami zanim się rozwarstwiła i mogłabym ją bez wyrzutów sumienia Przestaliśmy też kupować szampon w butelce, a przerzuciliśmy się na taki w kostce. Kupujemy najczęściej szampon Lush, a robimy to z tego powodu ponieważ butelka jest plastikowa i chcemy się pozbyć tego zupełnie niepotrzebnego Mamy natomiast jedną butelką szamponu w domu i po prostu wyjmujemy ją ze schowka kiedy przyjeżdżają do nas goście, ponieważ wiemy, że po prostu ze względów higienicznych mogą woleć korzystać z takiego płynnego szamponu w Tak samo sprawa się tyczy mydła w płynie. Normalnie pod prysznicem mamy mydło w kostce dla siebie i zawsze gdy kupujemy to też zwracamy uwagę na to, żeby było zapakowane w papier, czyli coś co podlega recyklingowi, a nie w jakiś foliowy worek na przykład, ale mamy też żel do ciała właśnie na wypadek wizyty Żel do ciała mamy kupiony w takim dużym 5 litrowym opakowaniu i używamy go nie tylko na czas przyjazdu gości, ale to też używamy go jako mydła do rąk, które stoi przy Zarówno w kuchni jak i w łazience mamy szklane pojemniki z pompką do mydła w płynie. Także to też pozwala nam oszczędzić produkcję kolejnych plastikowych butelek kupując małe mydła w W ogóle wszystkie płyny, które kupujemy w dużych pięciolitrowych opakowaniach. Są to płyn do szyb, uniwersalny płyn, mydło w płynie i płyn do toalet. Odkrycie kubeczka menstruacyjnego to też była ogromna pozytywna zmiana w moim życiu i dzięki temu nie kupuje już jednorazowych środków higienicznych takich jak tampony i jeżeli słuchają mnie jeszcze dziewczyny i kobiety, które chciałyby spróbować, a nie mają odwagi albo obawiają się, że to może być niekomfortowe to polecam Wam spróbować przez jeden, dwa czy trzy cykle i przekonać się na własnej skórze. Bo to jest naprawdę olbrzymia pozytywna zmiana.,S: Pozbyliśmy się jednorazowych czy plastikowych golarek. Wymieniliśmy na metalowe ze stali nierdzewnej, które mają wymienne wkłady z żyletki. Żyletki jako również metalowe podlegają recyklingowi, a kupujemy je w małych papierowych opakowaniach. Więc też nie produkujemy ekstra śmieci z tego Przy zakupie tych golarek kupiliśmy zapas chyba stu takich opakowań żyletek i mamy przynajmniej jeszcze połowę. A to było na pewno cztery lata Na początku było trochę trudno się przyzwyczaić jeśli chodzi o zmianę takiej golarki jednorazowej z taką w żyletką w środku, ponieważ to ostrze jest pod innym katem i trzeba być bardziej uważnym i delikatniejszym jeśli chodzi o golenie. Także pierwsze kilka razy było takie dość nerwowe i troszkę krwawe. Kilak zacięć było, ale tak naprawdę dwa trzy golenia i już nabiera się I jeszcze żeby być takim sto procent szczerym to powiemy Wam, że kupuje jednorazowe golarki kiedy jesteśmy na wakacjach, ponieważ raczej nie można podróżować z żyletkami. Też nawet w bagażu nadawanym, a z takim rzadko podróżujemy. Nie wkładamy żyletek i nie zabieramy golarek. Kolejną rzeczą, którą super łatwo zmieniłam na początku naszej drogi do less waste to było zaprzestanie kupowania bawełnianych wacików i na początku sama sobie uszyłam waciki do demakijażu ze ściereczki bawełnianej, której już nie używaliśmy. Natomiast od kilkunastu miesięcy one są schowane i nawet ich nie wyciągam, bo one mi w zasadzie służył do nakładania toniku, a teraz robię teraz to po prostu palcami i rękami. Ewentualnie mam też taką buteleczkę ze spryskiwaczem i jej wtedy używam. Nie kupuję też płynu do demakijażu, ponieważ mam rękawice glov i to jest super wynalazek. Rękawica glov to jest rękawica z mikrofibry, który służy do usuwania makijażu bez użycia żadnych płynów, mleczek czy innych kosmetyków i również świetnie się sprawdza. Co prawda trzeba ją wymieniać, ale ja Wam w tajemnicy powiem, że swoją mam trzy lata i przy sporadycznym używaniu i regularnym praniu ona wciąż mi się sprawuje super. Nie kupuję też już gąbek do ciała, do namydlania ciała podczas prysznica, bo za nie mi po prostu służą moje Ja nigdy nie byłem wielkim fanem perfum, wiec szczególnie nigdy nie kupowałem, ale oboje tak naprawdę zrezygnowaliśmy z To prawda. Ja mam jeszcze kilka flakonów, które dostał albo jeszcze z dawnych lat i je sporadycznie używam. Rzeczy, których nie kupujemy do domu S: To by było na tyle jeśli chodzi o rzeczy z łazienki. Teraz omówimy nieco takie różne misz-maszowe rzeczy, które nam przyszły do głowy. Przede wszystkim przestaliśmy kupować ubrania, które zawierają Mi w ubraniach z poliestrem najbardziej przeszkadza to, że one się zużywają po prostu tak szybko, że czasami kilka prań wystarcza, żeby one zmieniły kolor czy zaczęły pachnięć jakoś okropnie. W związku z tym po tym jak już po prostu zużyliśmy te, które mieliśmy, chociaż naprawdę niektóre z nich to były moje absolutnie ulubione elementy w garderobie to skupiam się na tym, żeby teraz kupować ubrania tylko z naturalnych tkanin, czy to będzie bawełna, len, czy wełna, czy kaszmir. Staram się właśnie takie ubrania wybierać czy to z drugiej ręki czy Przestaliśmy też kupować ubrania na jedną szczególną okazję. Staramy się mieć takie ubrania, które będziemy mogli stosować na wiele różnych okazji i będę dobrze wyglądać zarówno w eleganckich jak i casualowych Ja mam w swojej szafie sukienki, które stylizuje na różne sposoby, zarówno na codzień jak i na jakieś większe wyjścia, jak powiedzmy ślub. Natomiast Sebastian ma jedne garnitur i kiedy zmienia podszewkę, krawat i koszulę to również nadaje zupełnie inny styl swoim stylizacjom. Więc gramy tutaj bardziej W dużej mierze przestaliśmy też kupować nowe ubrania. Są pewne rzeczy, których z drugiej ręki używanych byśmy nigdy nie kupili jak bielizna czy obuwie, ale zdarza się nam na przykład kupować bluzy czy spodnie czy t-shirty. Judyta ostatnio na Ebay-u kupiła sobie jeansy za 30 % oryginalnej ceny ze sklepu, a osoba od której kupiła przesłała jej jeszcze z oryginalną metką. Czyli tak naprawdę były co najwyżej Tak i właśnie w ten sposób staram się szukać tych ubrań, także butów. Bo mam dwie pary butów kupionych z drugiej ręki, ale one były absolutnie nieużywane. Miały metki, miały pudełka i w przypadku butów miały zupełnie nieznoszoną podeszwę i też zawsze kiedy kupujemy z drugiej ręki to właśnie pierwsza rzecz, którą przeglądam czy pierwszy filtr, który nakładam na wyszukiwania to jest właśnie to, żeby one były nieużywane. Dopiero w drugiej kolejności szukam ubrań, które były używane, ale nie mają śladów użytkowania. Przestałam też kupować biżuterię i torebki, ponieważ w biżuterii nie chodzę i nie lubię i nie przepadam. Lubię tylko bransoletki, ale one często się zrywają, więc też już zrezygnowałam z ich kupowania. Natomiast torebkę mam tutaj jedną. Chciałabym mieć jeszcze jedną w Polsce, żeby nie musieć jej ze sobą wozić. Używam jej tak sporadycznie i ona jest takim ponadczasowym, uniwersalnym elementem czarny akcesorium, które sprawdza się w każdej stylizacji, którą przygotowuje z ubrań w mojej szafie. Nie kupuje też butów na obcasie, bo w nich nie umiem chodzić 🙂 Już dawno wyzbyłam się tego, żeby wyglądać elegancko to muszę te pięć, dziewięć, czy dwanaście centymetrów wyższa. Nawet już pozbyłam się tego, że jak idziemy na jakieś wesele to zmieniam je po kościele i po prostu od razu idę w moich ulubionych laciach i będę głośno manifestować, żeby robić po prostu to w czym się czujecie dobrze i czujecie się komfortowo, a nie to co ma wyglądać niby Jak wiecie często podróżujemy i często zdarza nam się latać samolotem, może nie w 2020 roku, ale z reguły karty pokładowe drukowaliśmy. Natomiast przestaliśmy to robić. Przeszliśmy całkowicie na karty pokładowe w aplikacjach. Dodatkowo robimy sobie screenshoty i wysyłamy sobie na Messengerze, żeby w razie gdyby mój telefon nagle padł to żeby Judyta też na swoim telefonie miała nasze karty podkładowe, taki double check. Także też nie produkujemy specjalnie papierowych Jest to super A poza tym nie mamy drukarki w I to też jest coś czego nie kupujemy świadomie, bo faktycznie kiedy zaczęła się pandemia to mieliśmy takie myśli żeby kupić jakąś drukarkę, ale oczywiście wszystkie były wyprzedane i przez te kilka miesięcy okazało się, że jest tylko jedna sytuacja kiedy potrzebujemy drukarki i to jest wydrukowanie etykiety na paczkę i tutaj z pomocą przyszła nam lokalna firma, która w naszej wiosce produkuje banery reklamowe i innego tego typu sprawy i oni nam w ramach sąsiedzkiej przysługi drukują od czasu do czasu taką kartkę. Jest nam bardzo miło i my się wtedy odwdzięczamy im czekoladkami i wszyscy są szczęśliwi i zadowoleni, a my nie potrzebujemy mieć drukarki, tuszu i A to tylko i wyłącznie w sytuacji kiedy nie możemy z jakiekolwiek powodu użyć Hermesa, bo to jest firma, którą najczęściej używamy do wysyłania paczek. Bo oni mają taką super usługę, że etykietkę można sobie wydrukować w punkcie nadania i tam od razu przykleić. Także wystarczyć tylko mieć qr kod z email, podstawić telefon pod czytnik i wszystko samo się drukuje. Bem i Tak, bardzo fajne jest to rozwiązanie. Kolejna rzecz, której już nie kupujemy to są kolorowe magazyny. Ja prenumerowałam Harper Bazar, prenumerowałam Travelera i muszę się przyznać Wam, że mam jeszcze kilka numerów, które przyszły i nie zdążyła ich przeczytać, więc będę to robić w jesienne wieczory, ale totalnie przestałam kupować kolorowe magazyny. Jest to związane też z tym, że jeżeli jest jakiś ciekawy artykuł to można wykupić do niego cyfrowy dostęp na przykład, do tego jednego artykułu albo na miesiąc do danej publikacji, a także znalazłam dużo ciekawych magazynów w sieci, które są dostępne za darmo i tam sobie podczytuje różne Sporą zmianą również dla naszego budżetu było to, że gdy ruszamy na jakąś wycieczkę albo w podróż to nie polegamy na kupowaniu jedzenia na stacjach benzynowych, lotniskach, tylko robimy sobie po prostu na podróż kanapki, tosty albo To jest związane z tym, że kupiliśmy sobie nasz wspaniały panini maker. Zawsze mieliśmy taki rytuał, że jak jechaliśmy z lotniska albo na lotnisko to sobie kupowaliśmy tosty z serem z kosty i takie lubiliśmy, a teraz możemy sobie takie tosty z serem z Costy przygotować w domu i zabrać w podróż i Wam serdecznie rekomenduje zabieranie własnego jedzenia, a nie żywienia się na lotniskach czy na stacjach benzynowych., Bo po pierwsze umówmy się, że oferta tam jest mocno ograniczona, a po drugie też cena kanapki na lotnisku powala, a my często kupowaliśmy sobie tego typu zachciankowe Oczywiście jeżeli sytuacja jest nagła i nie macie nic innego to wiadomo, ale myślę, że jeżeli można się przygotować zawczasu w domu to warto. Oczywiście rok 2020 to głównie zakupy przywożone do domu, ale już wcześniej jeżdżąc do supermarketu przestaliśmy polegać na jednorazowych foliowych siatkach, a zaopatrzyliśmy się w porządne, wielorazowe torby. Przede wszystkim po to, żeby nie zużywać tyle tych jednorazówek, nie wyrzucać tego później do śmieci albo nie trzymać pod zlewem w siatce na siatki. Bo prawda jest taka, że jak one raz w tej siatce wyląduje to najprawdopodobniej nigdy już z niej nie Kategorie różne mamy za sobą. Przechodzimy do kategorii Dom. Ja bardzo lubię cięte , świeże kwiaty i przez długi czas w co tygodniowych zakupach takie kwiaty nabywaliśmy, ale nie jest to dobre rozwiązanie. Nie tylko ze względu na to, żer te kwiaty musiały pokonać długa drogę żeby się znaleźć w naszym lokalnym supermarkecie, ale też ze względu na to, że są one zazwyczaj zapakowane w folię i tez nie są trwałe, dlatego teraz z nich zrezygnowałem, a latem kiedy mamy własny ogródek i tam rosną kwiaty to sobie z nich robiłam własne kompozycje i też nam przynosiło sporo Z podróży przestaliśmy przewozić praktycznie jakiekolwiek pamiątki, żadne magnesiki, żadne dinozaury z Krupówek, żadnych ciupasek, nic takiego. To są później wszystko takie graty, które gdzieś upycha po kątach i one w zasadzie nie mają miejsca i do niczego się nie nadają i w zasadzie nigdy nie wiadomo co z nimi zrobić. Wyrzucić je szkoda, bo przecież kupiliśmy i wydaliśmy pieniądze, dlatego powiedzieliśmy sobie dość. Wolimy raczej stawiać na doświadczenia i będąc w podróży próbujemy na przykład zapisać się na lekcję gotowania lokalnych potraw albo odwiedzili lokalną winiarnię i tam skosztować jakichś lokalnych trunków, poznać historię tego regionu, coś co będzie raczej stanowiło pamiątkę w naszej pamięci niż jakiś fizyczny bibelot, który najprawdopodobniej skończy gdzieś w ciemnym kącie lub w koszu na zdjęć. Robimy też dużo zdjęć, które później sobie katalogujemy i te najlepsze sobie drukujemy jako formę pamiątek tych pięknych chwil, które chcemy zatrzymać i sobie je często Przewozimy też ze sobą pół walizki jedzenia, które potem używamy w naszym jedzeniu i to jest też super doświadczenie, które pozwala nam wracać wspomnieniami do wakacji i do wyjazdów. I jeszcze w kategoriach pamiątek to ja sobie przywiozłam teraz Grecji taki komplet łyżek z drzewa oliwnego, ale tylko dlatego, że ja takich łyżek poszukiwałam przez dwa lata praktycznie. Więc teraz mam nie dość takie akcesorium w kuchni, którego potrzebowałam, z którego regularnie korzystam, to jeszcze taką praktyczną pamiątkę. Wiec jeżeli faktycznie macie coś takiego czego chcecie, czego szukacie i znajdziecie to na wakacjach to wtedy polecam Wam sobie kupienie tego w ramach souveniru. Nie kupujemy też już dekoracji do domu, żadnych ozdobnych poduszek, żadnych figurek. Mamy sezonowe dekoracje na święta Bożego Narodzenia i na święta Wielkanocne i z nich jest bardzo dumna i zawsze je z wielką radością wyciągam. Bo i te okresy dla nas są takie specjalne i chcemy je też podkreślić dekoracjami w naszym domu. Natomiast w innym czasie używamy tego co jest praktyczne. Jeżeli poduszki to niedekoracyjne, ale faktycznie takie na których można sobie zrobić drzemeczkę. Teraz jesienią mamy dynie, ale potem ją zużyjemy w kuchni przygotowując w niej jakieś pyszne danie. Aktualnie też za ozdobę służą nam dojrzewające na parapecie pomidory i muszę Wam powiedzieć, że jest to piękna ozdoba. Więc raczej idziemy w tym kierunku. Nie kupujemy nadmiaru. Już strasznie dawno nie kupuje świeczek, ale też trochę dlatego, że miałam spory zapas, który udaje mi się teraz powoli zużywać, ale też myślę, że kiedy zużyje mój zapas to będę kupować jedną i faktycznie używać jej do samego Zrezygnowaliśmy też z takich rzeczy jak planery, notesy czy inne artykuły papiernicze. Wszelkie notatki bądź kalendarze przenieśli tak naprawdę już do naszych komputerów i telefonów. Wszystko prowadzimy teraz w formie elektronicznej. Przede wszystkim dlatego, żeby nie zużywać niepotrzebnie papieru. Ja wiem, że jest wiele osób, które dalej lubią jakby pisać ręcznie i notować ręcznie, robić ręcznie notatki. Ma to sens. Natomiast my przedłużyliśmy tutaj komfort posiadania wszystkiego w jednym miejscu, a nie walających się kartek z różnymi zapiskami i myślami po całym domu. Wszystko mamy po prostu w jednej aplikacji i to powoduje taką lepszą Ja mam taki jeden zeszycik jeszcze do bazgrolenia i faktycznie wykorzystuje go do ostatniego wolnego miejsca i używam go na przykład w czasie konferencji zoomowych kiedy coś notuje, a jednocześnie korzystam z komputera w inny sposób, albo kiedy pracuje na komputerze, a przychodzi mi do głowy jakaś myśl, że coś muszę zrobić to wtedy sobie spisuje obok na kartce papieru i wracam do niej jak już skończę Na samym początku naszego podcastowania robiliśmy notatki do odcinków na odwrocie już zadrukowanych kartek w formie takiego recyklingu i nadawania im jeszcze jednego życia, ale też przerzuciliśmy się do aplikacji. Teraz używamy akurat TikTik-a, którego współdzielimy. Mamy wspólną listę, gdzie mamy harmonogram odcinków i do każdego z odcinka wspólnie piszemy notatki i później po prostu czytamy to z ekranu naszego komputera. To też pozwala nam mieć synchronizację tych notatek. Także jeżeli Judyta wpadnie na jakiś pomysł co jeszcze by można było w odcinku dopowiedzieć wchodzi w aplikację i może zobaczyć, że na przykład ja już też wpadłem wcześniej na ten pomysł i to tam wpisałem i nawet nie musiałem jej o tym mówić i vice versa. W ostatnich dwóch latach przeprowadzaliśmy się dwa razy i za każdym razem stan naszego umeblowania domu nieco się zmieniał. Musieliśmy albo coś dokupić albo sprzedać. Pierwszym naszym wyborem zawsze w takiej sytuacji jest sięgnięcie jest po sprzęt lub meble z drugiej ręki. Dzisiaj tak naprawdę nagrywamy ten podcast i siedzimy na krzesłach, które kupiliśmy z drugiej ręki przy stole, który kupiliśmy z drugiej ręki i go odrestaurowaliśmy. Przed nami stoją poduszki z kanapy, którą kupiliśmy za super małe pieniądze tylko dlatego, że była brudna, a poświęcając pół dnia przywróciliśmy ją praktycznie do stanu oryginalnego. Łóżko w naszej zapasowej sypialni…J: Też jest z drugiej ręki, a łóżko z palet, które sami zrobiliśmy to również są palety, które dostaliśmy z jakiejś Za darmoJ: Za darmo, która się ich po prostu Jedyne co kupiliśmy nowe to materace, bo to jest też jedna z takich rzeczy, które raczej wolimy mieć nowe niż Ogrom mebli w naszym domu jest z drugiej ręki. Powiedziałabym, że 98 %. Tak nie kupujemy już nowych Czasami zdarza nam się, że my kupujemy te nowe meble tylko, że one są z drugiej ręki. Na przykład nasza lampa na trójnogu, którą już kiedyś o tym wspominałem. Upatrzyłem sobie w sklepie, kosztowała 120 funtów, a to jest cena, której w życiu nie dałbym za taką lampę, a kilka dni później Judyta znalazła ją na gumtree za 40. Pani, która ją sprzedawała tak naprawdę otworzyła tylko pudełko i nawet nigdy z tego pudełka nie wyciągnęła. Także miałem nówkę sztukę za jedną trzecią Nie kupujemy już tekstyliów domowych. Głownie z tego względu, że po prostu mamy tyle ile potrzebujmy, czyli po jednej narzucie na łózko, po jednym komplecie zasłon na okno i to jest to minimum, które chcemy mieć i już więcej nie Nie kupujemy też dywanów, bo ich nie lubimy. Uważamy, że dywany to jest siedlisko zła i kurzu i wolimy mieć po prostu podłogi z desek bądź z paneli. Dlatego też zrezygnowaliśmy ze wszelkiego rodzaju dywaniczków, chodniczków i innych tego typu Nie kupujemy też rzeczy dla gości, pościeli, ręczników, zastaw kuchennych czy kompletów sztućców. Wszystko z czego korzystamy to korzystamy też na Ja wiem, że w Polsce jest taka tradycja posiadania świątecznej zastawy, którą wyciąga się raz na rok, a gdy córka wychodzi za mąż to się jej przekazuje w posagu, ale szczerze ja tego nie rozumiem. Dlaczego miałbym sobie odmawiać jedzenia na jakiejś fajnej zastawie..J: Jeżeli już mamS: Jeżeli już mam, to dlaczego miałbym sobie odmawiać przyjemności jedzenia na fajnym, ładnym talerzu. Skoro on jest taki super to jak chcę go używać codziennieJ: Dla siebieS: Tak i celebrować po prostu radość tego codziennie, a nie tylko kilka jak dobrze pójdzie kilka razy do Tak, moim zdaniem też takie trzymanie pościeli, ręczników dla gości to ejst po prostu marnowanie przestrzeni, którą dysponujecie, a rzeczy chcą być używane i chcą być kochane. Warto używać rzeczy, które się To wszystko co dla Was przygotowaliśmy w dzisiejszym odcinku. Dziękujemy bardzo, że byliście z nami. Dajcie znać na naszym Instagramie jakich rzeczy Wy już nie kupujecie, z jakimi rzeczami Wam łatwo przyszło się rozstać i za którymi rzeczami już w ogóle nie płaczecie, a Wasze życie dzięki temu, że się ich pozbyliście stało się ciekawsze, prostsze, a może nawet i Zapraszamy Was też do naszej grupy na Facebooku, gdzie możecie sobie z nami porozmawiać, pogadać, dać swoje pomysły na tematy o których chcielibyście posłuchać, albo po prostu napisać jakich rzeczy Wy już nie kupujecie. Trzymajcie się zdrowo. Dobrego Szufla!!!. Muzyka: Young Love by LiQWYD @liqwyd. Music provided by Free Music for Vlogs Uwielbiam się pakować. Robię to w 10 minut, z szerokim uśmiechem na twarzy. :) Swoje sposoby opisywałam już kilkukrotnie lecz wciąż pojawia się z Waszej strony sporo pytań. Na gros pytań trudno będzie mi odpowiedzieć z uwagi na brak odpowiednich doświadczeń, np. jak efektywnie spakować sakwy rowerowe czy też przygotować się na przeprowadzkę na pół roku za granicę (jeszcze!). Jednak podróżuję sporo i przygotowałam garść podpowiedzi od trochę innej strony, mianowicie listę 5 rzeczy, których nie potrzebujesz pakować jadąc na wakacje. 1. Wszystkiego, co zbędne Hehe, w zasadzie na tym punkcie mogłabym zakończyć tekst. ;) Problem z wszystkimi poradnikami na temat pakowania się jest taki, że nie są one uniwersalne. Nie mogą być. Każdy wyjazd jest inny, a przede wszystkim każdy z nas ma zupełnie inne potrzeby na wakacjach. Grunt to zdawać sobie z tego sprawę. Jeśli śledzicie różnorakie blogi, możecie na ich podstawie wysnuć ogromnie mylące wnioski. Najczęściej na fotografiach z wyjazdów widzicie blogerki w super stylizacjach, przygotowanych perfekcyjnie z myślą o miejscu, w którym się znajdują. Paryż = berecik, paski i czerwona szminka. Wielki Kanion w USA = kraciasta koszula. Plaża = boskie bikini, a najlepiej kilka plus dmuchany flaming. Pierwsza myśl – też tak chcę. Też chcę mieć takie superanckie wystylizowane fotki. I ok, nie ma w tym nic złego. Jedynie musisz się doskonale przygotować, wymyślić sobie ałtfity, które sfotografujesz w odpowiednich miejscach, a potem zapakować naprawdę sporą walizę. Coś za coś. Przyznaję, też czasami tęsknie wzdycham do takich super pięknych fotografii, ale dawno pogodziłam się z faktem, że… szkoda mi na nie czasu. :) Wiem, jak lubię spędzać wakacje i na pewno nie jest to opcja w postaci dbania o stylizacje, robienia makijażu, układania włosów itp. To mój wybór. Na wakacjach chcę być swobodna, nie spinać się, nie myśleć w kategoriach MUSZĘ. Teraz Ty. Zastanów się, jak tak NAPRAWDĘ lubisz spędzać wakacje. Lubisz wskakiwać w sukienkę i obcasy? Super – spakuj je. Jednak, jeśli robisz to tylko, bo może coś wypadnie, bo może poczujesz się głupio na kolacji, gdy reszta kobiet będzie w obcasach to niech Ci się zapali lampka. Bo MOŻE, z Twojego punktu widzenia te rzeczy są zwyczajnie zbędne? To samo dotyczy kosmetyków, w tym tych do makijażu, strojów kąpielowych, biżuterii, sportowych gadżetów i masy innych rzeczy. 2. Mądrych książek To ci dopiero punkt, prawda? :) Spróbuj w wakacje odpocząć. Odpocząć także od oczekiwań w stosunku do samej siebie. Od nieustannego poczucia obowiązku rozwoju osobistego. Przerobiłam to ostatnio na sobie. Postanowiłam odsunąć z listy książek wszystkie poradniki, książki psychologiczne, naukowe, prawnicze. Odsunąć to, co służy przecież mojemu rozwojowi, na rzecz wypoczynku. Także tego w głowie. Poczytaj coś lżejszego, beletrystykę, dobry kryminał, a choćby i 50 twarzy Greya jeśli masz na to prawdziwą ochotę. Nie katuj się ambitną prozą tylko dlatego, że tak trzeba lub wypada. Wiem, straszna to porada, ale naprawdę, raz do roku, w wakacje zrób sobie urlop od ambicji. Krzywda Ci się nie stanie. Uprzedzając ewentualne komentarze – czytanie dobrych, mądrych i rozwijających tekstów jest, moim zdaniem, w życiu niezbędne. To jak zdrowe jedzenie, którym żywimy ciało. Jednak, od jednej okrutnie słodkiej bezy z truskawkami jeszcze nikt nie umarł. ;) Do walizki nie pakuję również papierowych książek, w każdym razie bardzo rzadko. Kupienie czytnika to była jedna z lepszych decyzji i większość książek, które czytam jest w wersji elektronicznej (poza wypożyczonymi). Super przydatne, nie tylko w postaci lżejszego plecaka. 3. Ubrań, których i tak nie włożysz W większości przypadków, jadąc na wakacje mamy w tym czasie zaplanowane konkretne aktywności: opalanie się na plaży, wędrówki po górach, zwiedzanie, uprawianie sportu itp. Często bywa tak, że właśnie te aktywności wymagają konkretnego bagażu: butów trekingowych, ciepłego polaru, maski do nurkowania, aparatu fotograficznego. Taki bagaż zajmie miejsce i czasami nie będzie możliwe zminimalizowanie go np. do wielkości bagażu podręcznego. To zupełnie zrozumiałe. Dlatego, weź odrobinę przykład z blogerek, o których wspominałam w punkcie pierwszym i przygotuj się. Przemyśl, jakiego rodzaju sprzęt i ubrania będą Ci potrzebne. Zastanów się dobrze np. ile razy będziesz wychodzić w góry, czy będziesz miała możliwość prania, ile koszulek potrzeba Ci będzie na zmianę. Jednocześnie zostaw w domu buty do biegania, jeśli masz je spakować tylko w celu uciszenia wyrzutów sumienia, a tak naprawdę marzysz tylko o leżeniu plackiem na plaży. Bądź szczera sama ze sobą. To ważne tak po prostu, ale i pozwoli zminimalizować ciężki bagaż. 4. Bagażu niedopasowanego do wielkości walizki/torby/plecaka Często podróżuję samolotami, dlatego wydawało mi się, że przygotowując się do wyjazdu każdy działa podobnie: najpierw mniej więcej zastanawia się, jak duży bagaż jest potrzebny, potem wybiera opcję bagażu przy zakupie biletu, a na samym końcu dopasowuje liczbę zabieranych rzeczy do wielkości bagażu. Jednak, sceny, które zdarza mi się obserwować na lotniskach czy dworcach przeczą tej logice. :) Wielokrotnie widziałam osoby przepakowywujące w ostatniej chwili walizki i torby, żeby np. zmieścić się w limicie wagowym, nie będące w stanie wtargać ogromnej walizki do pociągu czy zmieścić w bagażniku samochodu. Gdy podróżujesz samolotem… Podróżując samolotem jest paradoksalnie najłatwiej, ponieważ limity bagażowe narzucają nam obowiązek ograniczenia wielkości bagażu. Oczywiście, zawsze można zapłacić za nadbagaż, ale mój wewnętrzny skąpiec nie przewiduje takiej opcji. :) Dlatego też, warto naprawdę skrupulatnie sprawdzić limity w linii lotniczej, którą podróżujemy. Marka Zalando, z którą współpracuję, przygotowała super zestawienie, uwzględniające również tanie linie, którymi latam najczęściej. Kompletny przewodnik po rozmiarach bagaży podręcznych i ograniczeniach wagowych – kliknij, aby przeczytać. Od siebie dodam jedynie, że Wizzair w ostatnim czasie ogłosił zmiany w limitach bagażu, które zaczną obowiązywać od 29 października 2017 roku. Zamiast bezpłatnego mini bagażu podręcznego będzie można bez dodatkowych opłat wnieść większy bagaż o wymiarach 55 x 40 x 23 cm i wadze do 10 kg czyli podobnie, jak w „normalnych” liniach lotniczych. Nie ma jedynie pewności czy bagaż podręczny faktycznie będzie podręczny – część i tak ma trafić do luku bagażowego. Gdy podróżujesz samochodem Kolejny środek transportu, któremu chciałabym poświęcić kilka słów to samochód. Spakować się do samochodu (zwłaszcza, gdy pakujesz całą rodzinę) jest trochę łatwiej, ale tak naprawdę dużo trudniej. Pozornie łatwiej, bo masz do dyspozycji dużo więcej miejsca, niż w samolocie czy pociągu. Trudniej, bo dopychając kolanem bagażnik nie myślisz jak będzie wyglądało np. wypakowanie tego bagażu i przeniesienie do pokoju hotelowego, gdy trzeba będzie w tym samym czasie ogarnąć zameldowanie się i przypilnowanie dzieci. ;) Dodatkowo, komfort podróżowania (zwłaszcza wielogodzinnego) samochodem jest dużo wyższy, gdy nie upychamy pod nogami pasażerów niezliczonych toreb i torebeczek. Ostatni argument – obciążony do granic możliwości samochód spala dużo więcej paliwa, a co za tym idzie podróż jest bardziej kosztowna. Gdy podróżujesz z plecakiem… Przyznaję, że nie mam w tym względzie wielu doświadczeń. Od kiedy pamiętam podróżowałam z torbą lub małą walizką, dlatego też będę posiłkować się radami ekspertów. W poprzednich tekstach na temat pakowania się, przykładowo tutaj, linkowałam do filmu pokazującego triki na pomieszczenie większej liczby rzeczy w bagażu. W sieci znajdziecie też sporo porad, ale z reguły dotyczą one pakowania się do walizki. Tymczasem, marka Zalando przygotowała w swoim podróżniczym poradniku film pokazujący praktyczne wskazówki sprawnego pakowania plecaka turystycznego. Odsyłam zatem, zwłaszcza, że patent z nietypowym (zawijanym na sztywno) rolowaniem ubrań jest wart zapamiętania nie tylko przy pakowaniu plecaka! 5. Rzeczy, których nie miałaś okazji sprawdzić przed wyjazdem Ta zasada tyczy się większości rzeczy, które zabieramy ze sobą wyjeżdżając – ubrań, kosmetyków, butów, akcesoriów sportowych itp. Na wakacjach, ale też np. na służbowym wyjeździe, chcę się skupić na aktywnościach, odpoczynku, a nie na „gaszeniu pożarów”. A ryzyko takiego pożaru jest dużo wyższe, gdy zabierzemy ze sobą rzeczy, których nie mieliśmy okazji wcześniej przetestować. Najważniejsza kwestia to kosmetyki – tutaj będę się powtarzać do granic możliwości – wbrew popularnym poradom nie zabierajcie w podróż próbek produktów, których nie mieliście możliwości sprawdzić. Nawet super hiper drogie i ultra ekologiczne produkty mogą mocno uczulić, wywołać podrażnienie czy źle zareagować w połączeniu ze słońcem. A ostatnia rzecz, na jaką mamy ochotę na wakacjach to bieganie po lekarzach. Dokładnie to samo dotyczy ubrań czy butów kupowanych w ostatniej chwili, na wyjazd. Bolesne obtarcie potrafi skutecznie popsuć każde wakacje, a niedopasowana sukienka humor. Dawno temu zdarzyło mi się kupić dwie koszulki przed samym wylotem. Zapomniałam tylko, że potrzeba do nich odpowiedniego stanika, którego nie mam i żadnej z koszulek finalnie nie włożyłam. Nie zabrałam też innych, co sprawiło, że musiałam 2 razy częściej prać ubrania. Taki drobiazg, nie koniec świata przecież, ale wkurzający. Poważniej robi się, gdy wybieramy się na górski treking i zabierzemy nowe buty trekingowe. Gdy one obetrą, wakacje mogą być w całości spisane na straty. Tyle ode mnie. Dodalibyście do listy jakieś rzeczy, które zdarzyło Wam się zabrać na wakacje zupełnie bez sensu i drugi raz tego nie zrobicie? Partnerem dzisiejszego tekstu jest marka Zalando – mój wieloletni partner blogowy, który na wakacje przygotował bardzo praktyczny poradnik dla podróżujących. 55 komentarzy 67 komentarzy 38 komentarzy 45 komentarzy najstarszy najnowszy oceniany Inline Feedbacks View all comments W sumie w pierwszym wpisie poruszyłaś temat, który kołacze mi w głowie bardzo długo – nie chce mi się marnować wakacji na robienie setnego kadru, żeby w końcu był idealny. No i tak, mój instagram na tym cierpi i ja wiem, że mogłabym lepiej, ale kufajka, to mają być wakacje! Reply to joule 4 lat temu Dokładnie tak :) Reply to joule 4 lat temu Ale Ty masz cudny instagram! :) Poza podróżną apteczką na czarną godzinę nigdy nie zabrałam ze sobą czegoś, co by mi się nie przydało :) Do pakowania się podchodzę raczej rozważnie. Do tej pory korzystałam z bagaży podręcznych, a one wymagają samodyscypliny w kwestii pakowania się. Na szczęście nie jest to dla mnie problemem. Co do próbek, to prawda, lepiej nie zabierać czegoś nieprzetestowanego. Już sobie wyobrażam swoją złość, kiedy dostaję uczulenie na jakąś maseczkę. Ja próbki polecam, ale marek, które znamy. Robię tak np. z marka Yves Rocher, którą używam na co dzień. Często do zakupów dodają próbki, a te wykorzystuję na urlopie, co by nie dźwigać zbędnego balastu. Myślę, myślę i chyba nic nie wymyślę poza punktami, które uwzględniłaś :) A u mnie na jutro czeka zaplanowany wpis o pięciu gadżetach, które warto wrzucić do podręcznej torby :D My dzisiaj w nocy wyruszamy na drugą część urlopu i bardzo się cieszę, że jedyne czego wzięłam dużo, to kosmetyków – bo mam zamiar standardowo szaleć z makijażem :D Dwie najbardziej „wymagające” opcje podróżowania to tak jak piszesz – samolot, zwłaszcza lecąc tylko z podręcznym. Oraz plecak, bo tutaj każdy kilogram ma znaczenie, a nasz kręgosłup zdecydowanie woli nosić ich mniej ;) I chociaż można kupić plecaki nawet po 85l, to ja bardzo lubię podróżować z moją „30-tką” (przekładając to na walizki to typowa kabinowa ma 30-35l). W zeszłe wakacje leciałam z nim na 12 dni do Gruzji i Włoch, więc jednocześnie potrzebowałam buty trekingowe, kurtkę przeciwdeszczową, polar (bo na górzystych terenach wieczorami zimno było), ale jednocześnie stroje na 28 stopni i plażę. Zmieściłam się, razem z lustrzanką i dwoma obiektywami ;) nie przekraczając przy tym 8 kg. Na 2,5 tygodnia w Japonii też się zmieściłam (w tym wypadku aparat leciał osobno). Co się u mnie najlepiej sprawdza przy pakowaniu? Jak już wyżej wspomniałam ograniczona przestrzeń/waga (wychodzę z założenia, że zawsze mogę wyprać ubrania) oraz to, że jestem ze sobą szczera i wiem, że nie potrzebuję tony ubrań, skoro w domu też noszę na zmianę kilka ulubionych :) No i fakt, że się prawie nie maluję też upraszcza życie. Ciekawy punkt o książkach. Wielokrotnie brałem ambitne lektury na wakacje. I często pierwszego dnia mówiłem sobie: no dobra, może nie dziś. Drugiego też. I tak do końca urlopu! Po prostu wtedy jest się w innym trybie, takie trudne teksty jakoś trudniej przyswoić (choć czasami mi się udawało). Faktycznie, lepiej brać coś lżejszego. Dlatego spodobało mi się to co napisałaś: by odpocząć od „nieustannego poczucia obowiązku rozwoju osobistego”. Mnie denerwuje koniecznosc zabierania ladowarek, statywow, kabli i wszystkiego, czego uzywam do nagrywania filmow i robienia zdjec. Dlatego najczesciej jade tylko z telefonem i nie martwie sie o reszte :) A jezeli chodzi o ubrania, to chyba od co najmniej 6 lat mam zestaw letnich sukienek, ktore co roku zabieram ze soba na wakacje i zmieniam tylko dodatki typu buty/kapelusz. Dzieki temu wiem, ze bedzie mi wygodnie, szkoda tylko, ze co roku prezentuje sie na zdjeciach w tych samych ubraniach :) Nie lubie jeszcze ograniczen „100 ml” na produkty kosmetyczne, ale po prostu kupuje kremy przeciwsloneczne, szampon i balsam do ciala na miejscu, bo wiem, ze i tak zuzyje wiekszosc z nich i nie bede musiala zawozic z powrotem do domu. Reply to Monika | Paris by Moni 4 lat temu Oj, ja też znam ten ból jeśli chodzi o sprzęt foto. Cały czas obiecuję sobie, że przed następnym wyjazdem zainwestuję w mniejszy i poręczny sprzęt. Reply to Monika | Paris by Moni 4 lat temu Dlatego tak się wstrzymuję przed podejściem do wideo. ;)) Konieczność zakupu i targania całego tego sprzętu jest karą za niepopełnione grzechy. ;)) Reply to Monika | Paris by Moni 4 lat temu tez mam ciagle te same ciuchy na zdjeciach. mam moj ulubiony czarny sweterek w biale kropki, ktorego kocham, jest charakterystyczny i mam go ze soba prawie zawsze. i na kazdym zdjeciu :) ale jakos juz sie do tego przezwyczailam :D Reply to Asia | 4 lat temu Jak go kochasz to nos ile sie da :) Ja wychodze z takiego zalozenia. Reply to Asia | 4 lat temu Mam tak samo ? Reply to Monika | Paris by Moni 4 lat temu Tak tak! Od jakis 5 lat na wakacyjnych zdjęciach mam te same ubrania ? W piatek wylatuje i juz wiem, ze spakuje prawie te same ubrania co rok temu :D z jednej strony, moze sie to wydawać dziwne, ale z drugiej – fajnie, ze mam tak skomplementowana garderobę i ze ubrania tak wiele przetrwały! No wlasnie, przynajmniej jakosc ubran mozna chwalic :) Tydzień temu wróciłam z mamą z 5-dniowych rzymskich wakacji. Miałyśmy jedną kosmetyczkę, a w niej wszystko by się umyć, leciutko pomalować i ochronić przed słońcem. Garderobę też ograniczyłam do minimum: jedne szorty, jedne długie chinosy (na podróż), spódniczka, koszula, 4 bluzki, bluza (na podróż), pidżama i bielizna, dwie pary butów (w tym jedne na sobie w podróży). I co? I wystarczyło! Świetnie wyglądałam i świetnie się czułam w moich ubraniach w każdej sytuacji! Jedyna zbędna rzecz jaką zabrałam to instax, zamiast tradycyjnego aparatu (odkąd mam iphona 6 tradycyjna cyfrówka poszła w odstawkę). Instaxem zrobiłam 3 zdjęcia – zwyczajnie zapominałam go wyciągać z plecaka… Za to nie wyobrażam sobie nie mieć dobrego przewodnika w formie papierowej (polecam wyd. ExpressMap) i nazwożenia do domu pamiątek z podróży, najlepiej tych do jedzenia dla siebie i przyjaciół :). Mam tak samo :) W tym roku na wyjazd pięciodniowy zabrałam dużo mniej ubrań niż zazwyczaj i jestem bardzo zadowolona, choć i tak nie wszystko było potrzebne. Też mam wewnętrznego skąpca ? Reply to Kinga 4 lat temu Piątka! :) Reply to Katarzyna Kędzierska 4 lat temu ?? U mnie właśnie najlepiej sprawdzają się gotowe ałtfity – oczywiście nie jakieś przestylizowane czy wymagające prasowania, ale ZAPLANOWANE. Jak sobie ich nie zaplanuję, to potem kończę z za dużą ilością niepasujących do siebie ciuchów, z których wykorzystam kilka, a coś i tak będę musiała dokupić. Więc teraz zestawiam sobie ubrania przed wyjazdem sposobem: jedne spodnie + kilka pasujących gór, jedna spódnica + kilka gór, dwie pary butów do wszystkiego + ew. specjalistyczne, np. ubranie w góry. Za to totalnie zgadzam się z niezabieraniem czegokolwiek, czego nie sprawdziliśmy przed wyjazdem. Dotyczy to i ubrań i butów i kosmetyków, artykułów hig, sprzętów – no wszystkiego. Co do książek – tutaj u mnie konsternacja. Ja akurat książki psychologiczne czytam dla przyjemności – taka tematyka najbardziej mnie ciekawi. Ale rozumiem, że masz na myśli nie zabieranie książek, które traktujemy ambicjonalnie. W sumie może to być zarówno podręcznik jak i cięższa proza, reportaż, cokolwiek. Tak sobie myślę. :) Zgadzam się. Mam taką anegdotkę – kilka lat temu, kiedy zaczynałam pracę, moja szefowa, stylowa i piękna (była kupcem w branży odzieżowej) nawet na 2 dni do centrali latała z bagażem rejestrowanym. Zapytałam ją kiedyś, po co jej tyle tego na jedną-dwie noce, a ona popatrzyła na mnie z czułością i powiedziała, że kiedyś zrozumiem, ze 5 par butów na 2 dni to absolutnie normalna sprawa! ;) Reply to Karo (pinchofsalt) 4 lat temu Domyślam się, że jeszcze nie zrozumiałaś? ;)) Reply to Katarzyna Kędzierska 4 lat temu Niestety nie:) Reply to Karo (pinchofsalt) 4 lat temu Przyznam sie, ze chociaz anim stylowa, ani piekna, raz wzielam 5 par butow na jeden weekend (i wszystkie byly noszone!) dziękuję Kasiu za świetny post. Osobiście bardzo przypadł mi do gustu załączony filmik z pakowania plecaku. Przyda się:) W poprzednim roku podczas urlopu miałam zaplanowaną konferencję (w tym gala dinner na elegancko), polską plażę (kurtka przeciwdeszczowa musiała być), zwiedzanie polskim miast i wypad do rodziny na wieś. Udało się! W tym roku będzie podobnie, choć dzięki Twoim instrukcjom i doświadczeniom z poprzedniego roku plecak będzie jeszcze lżejszy. Reply to Natalia Kołodziejczyk 4 lat temu Genialnie, bardzo się cieszę! :) ze wzgledu na czeste wyjazdy sluzbowe, pakuje sie juz jak robot (chyba ze mam zly dzien wtedy jak rozkapryszona nastolatka, ktora wrzuca do walizki wszytsko). konkretne zestawy, wyprobowane ciuchy, kosnetyki w malych opakowaniach… zycie jest wtedy duzo prostsze i mozna skupic sie na odkrywaniu i radosci Bardzo polecam zakup czytnika, nie tylko na podróż. Zwlekałam z tym kilka lat, bo wydawało mi się, że nie czytam na tyle dużo, żeby opłacało mi się wydanie kilkuset złotych. W końcu kupiłam i teraz czytam codziennie :) w komunikacji miejskiej, w podróżach, w kolejkach, wszędzie. Mam pod ręką kilkadziesiąt książek, a wszystkie razem są lżejsze i mniejsze, niż dowolna książka papierowa. Ehh.. także uwielbiam się pakować :) W tym roku pierwszy raz leciałam za granice i w teorii przed pakowaniem „nie będę brała niepotrzebnych rzeczy, wiem co potrzebuje” a w dzień pakowania „no może jeszcze to i to… no ta sukienka będzie ślicznie wyglądać na zdjęciach, o makijażu też myślałam, że biorę tylko to co będę używać… okazało się, że przez 80% czasu w ogóle się nie malowałam, a na reszcie w sumie malowałam się tylko po to by zakryć czerwony nos od słońca więc krem CC i puder. W bagaż rejestrowany niby się zmieściłam i nogą upychać nie musiałam, ale patrząc teraz na to to wzięłam o 30 % ubrań za dużo i cieszyłam się bardzo kiedy chłopak zaproponował, że zniesie walizkę z tego 3 pięta… :D Książki papierowe wzięłam dwie w tym jedna w formacie kieszonkowym, bo po prostu A. Christie lubię czytać dotykając papieru :) Reszta na tablecie, bo czytnika się jeszcze nie dorobiłam, a aparat… wzieęam swoją już babcie cyfrówkę, jednak zdjęcia wygodniej robiło mi się telefonem, bo zawsze był pod ręką. Aparat natomiast leży teraz w serwisie i wyciągają z niego nektarynkę :( Reply to Kasieeek 4 lat temu No ta nektarynka wywołała u mnie salwy śmiechu :)))) Chyba wakacje się udały :) Mój aparat na jednych wakacjach został utopiony i nie udało mi się go odratować. Jak pojawiły się dzieci kupiliśmy lustrzankę i na początku robiliśmy bardzo dużo zdjęć i targaliśmy ją na każde wakacje. Ostatnio już nie chce nam się jej wozić bo to jednak spory ciężar a przy 4-osobowej rodzinie i tak bagażu jest sporo. Kiedyś na urlop zabierałam zdecydowanie za dużo ubrań i butów. Pamiętam jak raz zabrałam buty na koturnie do sukienki na wieczór, które ostatecznie założyłam raz i starły mi okrutnie nogi, które po prostu od upału troszkę spuchły. Nie dość,że buty były ciężkie i zajęły sporo miejsca w bagażu to jeszcze przyprawiły mnie o bolesne obtarcia i nieestetyczne plastry na nogach. Ehhh.. Teraz (także troszkę z musu) dokładnie planuję sobie zestawy, które można dowolnie miksować i w razie zabrudzeń po prostu coś przepiorę a butów na obcasie czy koturnie nigdy nie biorę. Jednak ta zasada w przypadku dzieci słabo działa. Tutaj wolę mieć troszkę zapasu bo na ogół plamy wymagają bardziej drastycznych środków i mydło nie wystarczy. Poza tym w bagażu zawsze muszą się znaleźć doraźne sprawdzone wcześniej leki (to ważne szczególnie za granicą – w Polsce można kupić w każdej aptece). Książkę na ogól zabieram jedną i to w wydaniu kieszonkowym (by była lekka) i kupuję (np. na lotnisku) magazyny kolorowe, które czytam tylko i wyłącznie w wakacje i nigdy nie zabieram ich z powrotem do domu tylko zostawiam gościom hotelowym. Reply to Kasia 4 lat temu Też tak robię z magazynami, chyba że mam Przekrój – ten zabieram do domu. ;) Będąc mamą dwójki małych dzieci nabrałam nawyku zabierania, pakowania, czy to na dłuższe wakacje, czy krótki weekendowy wyjazd – wielu rzeczy na wszelki wypadek. Początkowo trudno mi było przestawić się na „jakoś to będzie”, ale nauczona doświadczeniem już wiem, że większość rzeczy, których zdecyduję się nie zabierać można spokojnie albo zastąpić albo po prostu się bez tego obejść (kreatywność poziom master!). Do wprowadzania minimalizmu do pakowania popchnęło mnie samo życie – nie mamy samochodu, a podróże komunikacją miejską / pociągiem czy autobusem automatycznie przestawiają na tryb oszczędności w wadze walizek, plecaków czy innych pakunków :) A ja właśnie jestem na wakcjach w Grecji i myślę, że w sumie się zastosowałam do porad! ? My wybieramy się w najbliższym czasie w góry. Z jednej strony wymagająca wspinaczka, z drugiej będą dni przeznaczone na totalny relaks :) cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga, może jakoś ogarnę połączenie trekkingów, polarów z letnimi kieckami ;) Jedna rzecz chyba jeszcze nie zostala wspomniana: bizuteria. Pare lat zajelo mi uswiadomienie sobie, ze woze ze soba worek swiecidelek jak jakis Smaug, a potem chodze dwa tygodnie w jednych kolczykach. Reply to fat_budgie 4 lat temu Też miałam ten problem i rozwiązałam go w podobnym czasie;). Reply to fat_budgie 4 lat temu A u mnie na odwrót – jestem właśnie na chyba pierwszym wyjeździe, na który wzięłam jakąkolwiek biżuterię (naszyjnik i bransoletkę, naszyjnik noszę codziennie). Ale ja ogólnie mam z biżuterią problem – np. przyzwyczajenie się do pierścionka zaręczynowego, a potem obrączki zajęło mi bardzo dużo czasu :P A tak mi się podobają inne dziewczyny mające na sobie mnóstwo ozdób :/ Jestem mistrzynią pakowania (jak ktoś chce wiedzieć coś o sakwach rowerowych to polecam!), ale raz zdarzyło mi się wyjechać bez ubrań. Wyjęłam torbę z ubraniami bo chciałam coś przepakować, a potem o niej był bardzo udany co świadczy o tym, że tak naprawdę wszystko jest zbędne ;) Bagaż minimalizuję bardzo prosto – mam tak mało rzeczy, że i tak nie zapełniłabym dużej walizy. Poza tym pakuję małą kosmetyczkę i stawiam na rzeczy uniwersalne – jedno mydło do twarzy, ciała i włosów, krem z filtrem, pasta do zębów, antyperspirant. Z makijażowych tusz do rzęs i puder matujący. I już. Zazwyczaj mam najmniejszy i najlżejszy bagaż ze wszystkich uczestników wycieczki. Co się stało z Twoim wpisem o Chiang Mai w Tajlandii? Nie mogę go znaleźć, a niedługo się tam wybieram i chciałabym przeczytać go jeszcze raz :-) Pozdrawiam, Renata Reply to Renata 4 lat temu Cześć Renato, planujemy dużą zmianę szablonu i sporo prac nad blogiem trwa teraz „w tle”. Czeka mnie również techniczny przegląd tekstów i być może dlatego. Reply to Katarzyna Kędzierska 4 lat temu Dziękuję za odpowiedź! Pozdrawiam! Pakowanie się to ostatnio mój konik! Jestem na miesięcznym kursie językowym za granicą, sam wyjazd trwa 40 dni i spakowałam się (a przynajmniej próbowałam) w powiększony bagaż podręczny, czyli niewielką walizkę z ograniczeniem do 15 kilogramów (wykorzystałam 9 kg). Niestety, kilka rzeczy musiałam wysłać samej sobie paczką (między innymi dlatego, że nie wolno ich wnieść na pokład samolotu), ale to nadal wydaje mi się sensowniejszym rozwiązaniem, niż płacenie dodatkowo za bagaż rejestrowany (20 kilogramów, kto tyle ze sobą wozi?! :)). Do walizki zmieściłam wszystkie ubrania, dwie pary butów, część kosmetyków, dużego laptopa i wszystkie te nieznośne elektroniczne gadżety, czytnik ebooków, butelkę na wodę, no wszystkie rzeczy codziennego użytku + to, co zwykle noszę w torebce (bo kochany Wizzair chce kasę za wszystko, za mini bagaż podręczny też – to jest, swoją drogą, interesujący temat, jak linie lotnicze wykorzystują swój monopol na latanie ;) i wyciskają z pasażerów ostatni grosz). Niczego mi nie brakuje, mam też w planie kilka rzeczy tu zostawić (np. wrzucić do kontenera sandały, za którymi nie przepadam) i mam nadzieję, że w drugą stronę uda się już bez pomocy poczty! :) Przybijam piątkę ze wszystkimi wewnętrznymi skąpcami! Pakowanie się to ostatnio mój konik! Jestem na miesięcznym kursie językowym za granicą, sam wyjazd trwa 40 dni i spakowałam się (a przynajmniej próbowałam) w powiększony bagaż podręczny, czyli niewielką walizkę z ograniczeniem do 15 kilogramów (wykorzystałam 9 kg). Niestety, kilka rzeczy musiałam wysłać samej sobie paczką (między innymi dlatego, że nie wolno ich wnieść na pokład samolotu), ale to nadal wydaje mi się sensowniejszym rozwiązaniem, niż płacenie dodatkowo za bagaż rejestrowany (20 kilogramów, kto tyle ze sobą wozi?! :)). Do walizki zmieściłam wszystkie ubrania, dwie pary butów, część kosmetyków, dużego laptopa i wszystkie te nieznośne elektroniczne gadżety, czytnik ebooków, butelkę na wodę, no wszystkie rzeczy codziennego użytku + to, co zwykle noszę w torebce (bo kochany Wizzair chce kasę za wszystko, za mini bagaż podręczny też – to jest, swoją drogą, interesujący temat, jak linie lotnicze wykorzystują swój monopol na latanie ;) i wyciskają z pasażerów ostatni grosz). Niczego mi nie brakuje, mam też w planie kilka rzeczy tu zostawić (np. wrzucić do kontenera sandały, za którymi nie przepadam) i mam nadzieję, że w drugą stronę uda się już bez pomocy poczty! :) Przybijam piątkę ze wszystkimi wewnętrznymi skąpcami! Ja za to jednak lubie wziąć kamerę sportową. Często jak gdzieś wylądujemy to szukamy czegoś ciekawszego do zrobienia. Z telefonu często się tego nie nagra. Ostatnim razem np był zjazd na tyrolce, to sobie zaczepiłam Lamaxa na szelkach. Super się to nagrało, tak jak by ptak leciał, bo mnie nie widać :))

co zabieramy na wakacje ale często z tego nie korzystamy